niedziela, 5 lutego 2017

Na śniadanie... zupa!


Polacy jedzą na śniadanie ukochane kanapki. Jak ktoś jest na diecie, to je na śniadanie musli z jogurtem albo mlekiem. A jak ktoś jest mądry i wie co nieco o tym, co lubią jego kiszki, to je zupę! Dlaczego? Zapraszam do lektury.


Śniadaniowe zbrodnie

Zacznijmy od tego, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Każdy zna stare, chińskie powiedzenie "śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, kolację oddaj wrogowi". Tak więc, podczas śniadania bądźmy egoistyczni. I zadbajmy o siebie jak najlepiej.

Jak zjesz złe śniadanie, to cały dzień będzie zły. A jak zjesz dobre, to cały dzień będzie świetny. 

Ale najgorsze, co możesz zrobić sobie rano, to nie zjeść nic i wyjść z domu. Ja wiem, ja znam i rozumiem te wymówki "bo rano to ściśnięty żołądek". Chociaż nie, jednak nie rozumiem. Jeżeli nie zjesz nic rano, nie będziesz miał energii przez cały dzień. A skutkiem będzie to, że przed południem poczujesz nagły spadek mocy i ściskający ból brzucha, będziesz zdenerwowany i zmęczony, senny i zwyczajnie głodny. A wieczorem dopadnie cię wilczy apetyt. Co zrobisz wtedy? Najesz się świństw, które będziesz trawił całą noc, co zaowocuje tym, że rano będziesz czuł się struty, a co za tym idzie, nie będzie ci się chciało zjeść śniadania. Czujesz to? Błędne koło właśnie zostało zamknięte. A wystarczyło zjeść śniadanie. A właściwie - wystarczyło zjeść zupę na śniadanie.


No to powiedzmy, że zjesz już coś, a tym czymś będą kanapki. Chleb - gluten idealnie poskleja ci jelita już na początku dnia. Do tego masło - a co tam, podnieśmy sobie trochę stężenie złego cholesterolu we krwi. Dorzucimy jeszcze jakąś szynkę albo ser - oczywiście wraz ze wszystkimi chemicznymi dodatkami, które się w tych produktach znajdują. I nie martwcie się, że w składzie na opakowaniu nie ma nic o konserwantach i barwnikach. Zwierzę, które żyje w takich warunkach, w jakich obecnie hoduje się bydło i świnie, nie może dać zdrowego mleka ani mieć zdrowego mięsa. Te wszystkie hormony stresu, które wyprodukowało podczas swojego smutnego, pełnego cierpienia życia, nadal tkwią w produkcie, który kładziesz teraz na kanapkę. 

Ale idźmy dalej. Pasowałoby wrzucić jeszcze na wierzch jakieś warzywo, żeby nie było. Bez warzyw to niezdrowo. A więc wybierzmy ogórka, albo pomidora. Zimne warzywo, które oziębia przewód pokarmowy i nijak nie zachęca metabolizmu do tego, żeby zaczął pracować na pełnych obrotach. Władujmy w siebie ten zdrowotny cud, który właśnie stworzyliśmy i wmówmy sobie, że to takie dobre dla nas samych.
A potem obudźmy się za jakiś czas z masą dolegliwości. Wszystko na własne życzenie.


Inny wariant - ulubiony zestaw propagatorek tzw. "zdrowego odżywiania", "bycia fit" itd. Musli z jogurtem i świeżymi owocami. Bomba! 


Przeanalizujmy i tym razem skład: musli z "życiodajnym" glutenem, przetworzoną mąką, która nawet nie leżała obok dobrego, naturalnego ziarna, która jest pełna środków chemicznych, a może i została zmodyfikowana genetycznie - kto wie. Dodatkowo najlepszy z możliwych jogurt naturalny, stworzony z mleka z tego samego źródła co powyżej opisany ser żółty w przypadku kanapek. Do tego wspaniale wyziębiający cały nasz układ pokarmowy, sprawiający, że po zjedzeniu go będzie nam zimno, będziemy zmęczeni i bez chęci do życia. A to dorzućmy jeszcze parę owoców - tak dla zdrowotności. Surowe owoce są dobre, ale jeżeli stanowią dodatek do np. ciepłej kaszy jaglanej, a nie do jogurtu. W wersji z zimnym jogurtem sprawiają tylko, że wewnątrz naszego organizmu zaczyna być produkowany śluz. Śledziona nie jest w stanie pracować wydajnie, ponieważ musi te wszystkie z natury zimne produkty podgrzać, a dopiero później strawić. Dodatkowo, nieugotowane produkty są same z siebie dużo bardziej ciężkostrawne. 

Dlatego jeżeli chcemy zjeść jogurt, to dodajmy do niego jakichś rozgrzewających przypraw, np. cynamonu albo imbiru. To sprawi, że nasz układ pokarmowy zostanie rozgrzany. Jeszcze lepiej, jeżeli przez zimnym posiłkiem zjemy plasterek świeżego imbiru. Jego rozgrzewająca natura termiczna pobudzi śledzionę do pracy i w efekcie łatwiej strawi ona zimne danie.

Także zapamiętaj: jeżeli jesz coś zimnego lub surowego - doprawiaj to ostrymi, rozgrzewającymi przyprawami, albo jedz kawałek imbiru przed takim posiłkiem.

Zupa to śniadaniowa podstawa

Jeżeli chcesz zacząć swoją drogę uleczania, zacznij od zupy. Powie ci to każdy lekarz medycyny chińskiej. Bez zupy na śniadanie nie można zrobić następnych kroków w kierunku zdrowienia. Zupa ogrzewa układ pokarmowy, pobudza go rano do pracy, ale nie przeciąża go. Czy kiedykolwiek czułeś się ciężko po zupie? Oczywiście, że nie, ponieważ nie da się tak czuć po lekkim i dobrym dla naszego organizmu posiłku (no chyba, że była to zupa meksykańska albo gulasz z furą mięsa). Zupa ma za zadanie cię nawodnić, rozgrzać, odżywić, obudzić. Jeżeli chcesz być miły dla swojej śledziony - jedz zupę. Nie tylko na śniadanie, ale również na obiad lub kolację. Dzięki temu odciążysz swój układ pokarmowy, który szybko strawi dobre jedzenie, wyciągnie z niego jak najwięcej wartości odżywczych (bo co jest niezdrowego w warzywnej zupie?) i zacznie sprzątać toksyny z całego organizmu, gdyż po prostu nie będzie zajęty trawieniem ciężkiego posiłku.

Jeżeli musisz zjeść coś po 18:00 - niech również będzie to zupa, ponieważ śledziona szybko ją strawi i będzie mogła w nocy odpocząć bez zakłóceń. 


Zobaczysz, że po jakimś czasie nie będziesz mógł żyć bez zupy na śniadanie. Co więcej, po jakimkolwiek innym wariancie śniadaniowym będziesz czuł, że jest ci zimno, lub że czujesz się ciężko, jesteś bez energii. Nie będzie to spowodowane tym, że dzieje się z tobą coś złego, ale tym, że zaczniesz odczuwać swoje ciało. Staniesz się bardziej wrażliwy na zło, które sam sobie czynisz. Czy to nie wspaniałe? Móc wyraźnie czuć, co ci nie służy. Dzięki temu, twoje ciało po jakimś czasie samo zacznie ci mówić, co powinieneś jeść, a czego nie. Wystarczy, że zaobserwujesz swoje samopoczucie po danym posiłku.

To naprawdę bardzo ważne. Dlatego ugotuj dzisiaj garnek warzywnej zupy (jakiejkolwiek, jaką lubisz) i zjedz ją jutro na śniadanie. A po miesiącu daj mi znać, jeżeli będziesz czuć się gorzej. Jestem pewna, że tak nie będzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz