niedziela, 16 kwietnia 2017

Rak piersi: prewencja zamiast leczenia



Rak piersi jest jednym z największych problemów w krajach rozwiniętych. W krajach Unii Europejskiej tylko w 2008 roku zdiagnozowano raka u ponad 330 tysięcy kobiet. Około 89 tys. umarło z tego powodu.  Najwięcej zachorowań występuje po 50 roku życia, bo aż 80% ogólnej liczby przypadków. Jednocześnie, w ciągu ostatnich 3 dekad zachorowalność na raka piersi wzrosła ponad DWUKROTNIE. Nowotwory złośliwe piersi stanowią u kobiet 22% zachorowań. Rak piersi jest pierwszą przyczyną zgonów u kobiet w wieku 40-55 lat.
(Źródło danych: onkologia.org.pl/nowotwory-piersi-kobiet/)

Analizując powyższe dane statystyczne, samo nasuwa się jedno, bardzo proste pytanie: dlaczego rak piersi najczęściej występuje w krajach wysoko rozwiniętych oraz dlaczego, pomimo postępu w diagnozowaniu i leczeniu, liczba zgonów z jego powodu cały czas rośnie? Co jest przyczyną? Odpowiedź poniżej.

Antyperspiranty ponoszą odpowiedzialność

Brytyjscy naukowcy na łamach pisma "Journal of Applied Toxicology" dowodzą, że znaczący wpływ na powstanie i rozwój raka piersi ma aluminium - główny składnik antyperspirantów, bez których prawie żadna "nowoczesna" kobieta nie wyobraża sobie życia.
Związki aluminium mogą przedostawać się przez skórę do krwiobiegu i naśladować żeńskie hormony płciowe - estrogeny. Te z kolei są znane ze swej roli w rozwoju guzów piersi. Ponieważ hormony pobudzają wzrost guzów piersi, wszelkie chemikalia, które je naśladują i wnikają do organizmu, działają podobnie. Badania przeprowadzone w Genewie w 2012 roku na komórkach tkanki piersiowej potwierdzają te spostrzeżenia. Po 6 tygodniach traktowania komórek aluminium (w dużo mniejszym stężeniu niż to, z którym mamy do czynienia w antyperspirantach), naukowcy zaobserwowali znaczne zmiany - komórki były postarzałe, a łańcuchy podwójnej helisy DNA popękane. Jak stwierdzono: "Uszkodzenia DNA zawsze stanowią pierwszą przesłankę do powstania nowotworu". 

Jak żyć bez aluminium w społeczeństwie?

Większość z nas nie wyobraża sobie, że można nie używać antyperspirantu. W dzisiejszym świecie śmierdzieć potem to zbrodnia porównywalna ze wrzuceniem kogoś pod pociąg. Tego się nie wybacza. Jeśli śmierdzisz potem to wiedz, że nie będziesz mieć ani przyjaciół, ani chłopaka/dziewczyny/męża/żony. Zostaniesz sam jak palec, a idąc drogą nawet bezpańskie psy będą przed Tobą uciekać. Tak to właśnie społeczeństwo wywiera na nas presję. No więc albo być wyrzutkiem, albo mieć raka piersi. Wybór nie jest prosty. Ale warto pamiętać, że często istnieje jeszcze opcja numer 3. 

Dezodoranty bez aluminium

Wiadomo - na razie nie wymyślono jeszcze czegoś takiego jak antyperspirant bez aluminium. Ale mamy spory wybór dezodorantów, które co prawda nie hamują pocenia (w końcu jest to naturalny proces chłodzenia ciała), ale niwelują przykry zapach. Powiem jednak szczerze - wypróbowałam kilka "bio" dezodorantów i niestety, każdy po paru godzinach przestawał działać. Być może u różnych ludzi to wygląda różnie, ja jednak odziedziczyłam skłonności do pocenia się, szczególnie w sytuacjach stresowych, i do niwelowania zapachu potrzebuję czegoś bardziej skutecznego. Na szczęście odkryłam TO:

Przepis na najnaturalniejszy i najbardziej skuteczny dezodorant, jaki kiedykolwiek wymyślono:

Potrzebujemy AŻ 2 składników: 
- 3 łyżki nierafinowanego oleju kokosowego
- 1/5 szklanki sody oczyszczonej

Mieszkamy ręką oba składniki, aż zrobi się z nich jedna masa i przekładamy do słoiczka. Stosujemy w niewielkich ilościach pod pachami, aplikując tak jak balsam do ciała - rozsmarowując na skórze.
Daję gwarancję, że już nie wrócicie do aluminium. Powyższa mieszanka jest po prostu zbyt skuteczna, tania i prosta w przygotowaniu :).


Dlaczego to działa? Dlatego, że zarówno olej kokosowy jak i soda uniemożliwiają rozwój bakterii w pocie, które są przyczyną przykrego zapachu. 

1 komentarz: